Własnie się zabieram ( od miesiąca ) i zabrać nie mogę do upieczenia własnego chleba we własnym piekarniku... Ciągle mi się wydaje, że to za trudne. A przecież chleb jest sam w sobie prosty i zwyczajny...
Jest banalny. A mówi Ci to ktoś, kto w zasadzie nie piecze nic prócz mięs. Ale na długi weekend za mało kupiłam pieczywa i cóż - siła wyższa. Nic prostszego, z suchych składników dałam lekko więcej niż kg mąki (miałam tortową :/), 2 i pół łyżeczki soli, 1/4 torebki otrąb pszennych i pół miseczki siemienia. Wlałam jakieś 3-4 łyżki oleju (z pestek winogron używam) i tyle, 2-3 szklanki wody przegotowanej lekko ciepłej. Drożdże zmieszałam z połową kubka wody prawie gorącej i 2ma łyżkami cukru (używam trzcinowy)- drożdży miałam 1/4 tej małej kostki, więc dosypałam torebkę suchych, oczywiście wylazło mi z kubka. Heh... potem długo wyrabiałam ręką i urosło uchuchu! Piekłam 15 min. na 200 stopni i 55 min na jakieś 180. Rewelacja. Słowo daję. A! Można by dodać więcej soli (3 łyżeczki spokojnie) i jakieś ziarna. :) Smacznego. Zaryzykuj słowo, że nie da się nic spartaczyć :)
mój pierwszy chleb upiekłam w czwartek i była to kulinarna porażka ;> miał być zytnio - pszenny na zakwasie - a był kwaśnym zakalcem - Nie dałam drożdży licząc chyba na cud ( no na ten zakwas liczyłam, którego dałam trzy razy więcej niz trzeba było;>)... ale nie zrażam się - ponowię próbę. Mąkę i ziarna rózne w każdym razie zakupiłam wczoraj.No tym razem skopiowałam Twój przepis. Zobaczymy...
3 komentarze:
Własnie się zabieram ( od miesiąca ) i zabrać nie mogę do upieczenia własnego chleba we własnym piekarniku... Ciągle mi się wydaje, że to za trudne. A przecież chleb jest sam w sobie prosty i zwyczajny...
Jest banalny. A mówi Ci to ktoś, kto w zasadzie nie piecze nic prócz mięs. Ale na długi weekend za mało kupiłam pieczywa i cóż - siła wyższa.
Nic prostszego, z suchych składników dałam lekko więcej niż kg mąki (miałam tortową :/), 2 i pół łyżeczki soli, 1/4 torebki otrąb pszennych i pół miseczki siemienia. Wlałam jakieś 3-4 łyżki oleju (z pestek winogron używam) i tyle, 2-3 szklanki wody przegotowanej lekko ciepłej. Drożdże zmieszałam z połową kubka wody prawie gorącej i 2ma łyżkami cukru (używam trzcinowy)- drożdży miałam 1/4 tej małej kostki, więc dosypałam torebkę suchych, oczywiście wylazło mi z kubka. Heh... potem długo wyrabiałam ręką i urosło uchuchu! Piekłam 15 min. na 200 stopni i 55 min na jakieś 180. Rewelacja. Słowo daję. A! Można by dodać więcej soli (3 łyżeczki spokojnie) i jakieś ziarna. :) Smacznego. Zaryzykuj słowo, że nie da się nic spartaczyć :)
mój pierwszy chleb upiekłam w czwartek i była to kulinarna porażka ;>
miał być zytnio - pszenny na zakwasie -
a był kwaśnym zakalcem -
Nie dałam drożdży licząc chyba na cud ( no na ten zakwas liczyłam, którego dałam trzy razy więcej niz trzeba było;>)...
ale nie zrażam się - ponowię próbę.
Mąkę i ziarna rózne w każdym razie zakupiłam wczoraj.No tym razem skopiowałam Twój przepis. Zobaczymy...
Prześlij komentarz