Ratujmy nasze dzieciaki! Pomóżmy w budowie delfinarium w Polsce!

Ratujmy nasze dzieciaki! Pomóżmy w budowie delfinarium w Polsce! Jedynym delfinarium z delfinoterapią! Delfiny na pomoc chorym i potrzebujacym

środa, 1 czerwca 2011

"Z czego wynika cena"

Witajcie,
licząc się z każdą opinią, nawet jeśli wyda mi się bardzo "dziwna" i z wszelkimi
pytaniami, które zadają klienci uznałam, że przyszła pora napisać do Was parę słów.
Chciałabym zająć się na początek dwoma tematami.

Pierwszy to:
"Z czego wynika cena" 
i drugi:
"Jak przygotować dziecko do sesji zdjęciowej".

Zacznę od pierwszego. A więc:


"Z czego wynika cena"

Otóż na ceną składają się rożne czynniki i czasem jest ich wiele, ale zajmę się najważniejszymi.

1. Trudność zadania

Zadanie może być:

łatwe - jak godzinna sesja pozującej profesjonalnie modelki/modela, czysta przyjemność :-)

trudniejsze - jak chrzest w ciemnym Kościele z Księdzem nie znoszącym fotografów - trzeba być niewidzialnym ;-)

skomplikowane - chrzest w czasie wielu chrztów i w tłumie wielu mniej lub bardziej wyrozumiałych fotografujących. Często np. do jednego dziecka wychodzi na ołtarz przy polewaniu główki 3 wujków, 2 babcie, 2 ciocie oraz fotograf zamówiony przez rodzinę.
Pomnożyć razy sześcioro dzieci chrzczonych i wokół dwie pary rodziców - rodzeni i chrzestni. Wierzcie mi, człowiek ma pot nawet pod paznokciami ;-)

skomplikowane, trudne i męczące - jak dziecko nie lubiące obcych uciekające na czworaka po trawie za którym trzeba się tarzać, namawiać, ustawiać milion razy ostrość na oku i przekadrowywać w momencie gdy Ono akurat ucieka lub płacze, a rodzic dziwi się, że fotograf to nie cudowna wróżka która na trawie wyczaruje studio z czystym uśmiechniętym bobasem - w którego zamieni się mały zmęczony, brudny i uziajany uciekaniem ich maluch, chodź osobiście uważam, że dzieci są piękne nawet brudne ;-)

oraz bardzo trudne, graniczące z cudem - np. Pijany Pan młody/trzeźwiejący model na sesji plenerowej w czasie wesela (na 200osób, po strzeleniu już 1000zdjęć reportażu w Kościele, pod Kościołem - życzenia, a wcześniej przygotowanie, no i w końcu wesele), modelka po ciemku w parku, denerwujący narzeczony i doprowadzający dziewczynę do łez (makijaż do poprawki na żywo i w programie) - nie będę się wdawać w szczegóły jeśli pozwolicie ;-)

Trudniejsze sesje trwają dłużej, często rozrastają się do dwóch i więcej dni oraz powstaje z nich masa zdjęć o powtarzających się ujęciach z których potem dwa dni (16-20 godzin) wybiera się właściwe do obróbki. Dłużej = więcej godzin pracy.


2. Obróbka i czas

Stopień "zabrudzeń" = ilość czasu obrabiania = więcej godzin pracy

Nie należę do ludzi oddających "surówkę" czyli zdjęcia bez poprawienia kontrastu, kolorów, cieni pod oczami etc. oraz zdjęć bez całkowitego zwanego przez wiele firm fotograficznych"retuszem". Robione przeze mnie zdjęcia czy jest ich 20 czy 200 zawsze mają pełną obróbkę (retusz).
Do zabrudzeń, które usuwa się w retuszu zalicza się wszelkiego rodzaju właśnie cienie pod oczami, nosem powstające w sposób nad którym w czasie reportażu nie da się zapanować w żaden sposób, krosty, opryszczki na Twarzach, dekoltach, rękach, plamy na ścianach, plamy na ubraniach, zafarby od różnej temperatury świateł. Tu też są stopnie trudności. Profesjonalny makijaż modelki lub ślubny z reguły nie wymaga wiele ulepszeń. Każdy inny tak.
 Średniego stopnia zabrudzenia usuwa się w ciągu powiedzmy 15 min. nad jednym zdjęciem. Czasem krócej czasem dłużej. Przeciętny czas obrabiania w moim przypadku to jest ok. 30 zdjęć dziennie, na 10 godzin pracy danego dnia, na 8 godz. trochę mniej.
Przy czym musi to być światło dzienne, aby dobrze wyregulować kolorystykę na zdjęciach - latem mogę pracować do późna, jesienią krócej (czas realizacji zamówienia się wydłuża) zimą za krótko. Prawa natury ;-) Ten problem ma wielu fotografów ;-)
Tak, więc czas realizacji reportaży z plenerem wiosna/lato jest krótszy. Co nie oznacza mniej pracy.

Czas to pieniądz! Zgadzacie się?
Kto chciałby pracować za 3zł za godzinę?
A Ten kto tak pracuje, ten wie, że nie jest to godziwy zarobek.
Przykładowo chrzest z obiadem:
1 godzina w kościele, 2 w restauracji, godzina plener i zdjęcia grupkami, godzina dojazdu w jedną stronę i w drugą to już 6 godzin,
3 tyg obróbki - tydzień po 5dni, po 8-10 godzin (z reguły pracuję 10, ale liczmy 8) osiem godzin razy 15 dni = 120 godzin, plus 6 fotografowania z dojazdem + dwie dojazdu w obie strony przy zawiezieniu albumu, razem: 128 godzin.
I teraz wyobraźmy sobie - nie licząc kosztów występujących we wszystkich zleceniach prócz miniaturowych sesji - że pracuję 3zł za godzinę, ile wychodzi? Otóż 384zł. A tu jeszcze nie ma kosztów, to tylko czas pracy. Nie wiem jak robią zdjęcia i obrabiają Ci co biorą 300zł za 100 zdjęć ze ślubu, ale śmiem twierdzić, że trzaskają jpg na idiot ustawieniach i dają bez obróbki!
Ale ja pracuję 6zł za godzinę.
Ile wyszło? 768zł (dodaj do tego co poniżej) biorę 850zł. Dużo?
Teraz punkt trzeci:

3. Koszty

Dojazd - różnie od 18zł do 300zł zależy od km. i czym jadę
Album/albumy - od 100zł do 300zł plus kurier (albumy robi mi artystka z Łodzi)
Odbitki do albumu - cennik odbitek zależy od labu, wielkość zazwyczaj to 15/21 poziome i 13/18 pionowe. Czyli ok. 2,70 małe i 3,15 większe, czasem są kwadratowe i mają jeszcze inną cenę.
Jeżeli to 40szt. w albumie to cena odbitek ok 120zł. często więcej.
Drobiazgi typu - naklejki do wklejania zdjęć 18zł, dodatkowy prezent 14-45zł, płyta, dodatki typu bańki mydlane, duże lizaki itd. często po 15zł za szt.
i w reszcie podatek 19%

Nie liczę ZUSu, bo nie liczymy moich kosztów całkowitych w miesiącu,
tak samo jak nie liczymy zużycia prądu, zużycia sprzętu etc.

Czy koszt chrztu jest ceną wygórowaną?
Uważam, że jest to nie tylko nie wygórowana cena, a wręcz niska.
A zważywszy na fakt iż zniżyłam ceny widząc co się dzieje w portfelach klientów o średnich zarobkach i na fakt, że cenię się jeszcze jako człowiek
i swój czas uważam również za cenny, dochodzimy do tego, że cena w stosunku do jakości jest dobrą ceną :-)

Mam nadzieję, że wyczerpałam temat ceny.
Oczywiście są fotoamatorzy (nie polecam) robiący zdjęcia Ślubne za 100zł swoim idiotkamerą, są profesjonalni fotografowie z wieloletnim doświadczeniem, z artystycznym zacięciem robiący przeróżnymi technikami (czytaj więcej czasu i atłasu) (polecić można każdemu kogo stać i lubi) biorący za reportaż 5000 - 6000zł. Rynek rządzi się swoimi prawami.
Od klienta zależy czy chce mieć super luksus artystyczny za grubą kasę, czy kaszankę za gocisze, czy zaplanuje sesję ze mną :-)

Jak to mówią: decyzja należy do Ciebie  :-)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zgadzam się w całej rozciągłości, choć nie jestem fotografem, a potencjalną klientką. Nie napisałas jeszcze, że wielu fotografów - Ty chyba też - poświęca czas na zapoznanie sie z nowym miejscem reportażu (kościół, restauracja itp.). Nasz fotograf "chrzestny" tak przynajmniej zrobił - był na godzinę przed, żeby rozgryźć światło w kościele, ewentualne miejsca do fotografowania, zdecydować, jakiego aparatu użyje itp. I też, mimo że profesjonalista, nie bierze majątku za sesję.
Wzięliśmy go samego, choć mieliśmy plany, aby zrzucić się w parę małżeństw, lecz gdy po pierwszym spotkaniu z fotografem (no właśnie - a czasem przed sesją jest jedno, a może nawet więcej spotkań z klientem, to też jest czas)i podaniem naprawdę przystępnej ceny napisałam towarzystwu o tym, otrzymałam takie odpowiedzi, że aż zrobiło mi się przykro: pisano o sumach typu 50, 100, no max 200 zł, z sugestią, że 200 zł i tak byłoby bardzo drogo. A byli to ludzie po dobrych, technicznych studiach, dobrze zarabiający, niektóre żony też, samochody, mieszkania własnościowe. I przykładni katolicy, a jakże. I taki brak szacunku do pracy drugiego człowieka, choć sami wynagradzani przyzwoicie. Więc - na szczęście - mieliśmy pana fotografa na własność:) Przy drugim dziecku już nas nie było stać na wynajęcie profesjonalisty, ale mamy znajomego, który jest profesjonalistą początkującym i nam prawie za friko całkiem fajne zdjęcia zrobił, choć widzimy pewną różnicę.
Przepraszam za przydługi komentarz, pozdrawiam i życzę wszelakiej pomyślności :) izabela

fot. Anna Ignatowska pisze...

Dziękuję bardzo za komentarz, każdy głos jest ważny w dyskusji, a ten jest wyjątkowo cenny! Ja też jestem zawsze dużo wcześniej i oglądam wnętrza, robię kilka zdjęć i sprawdzam światło. Badam miejsce gdzie i kto, i jak będzie stał.
Ale zaskoczenia zdarzają się nawet po profesjonalnych oględzinach ;-) Na ostatnim reportażu Chrztu świętego okazało się - niestety dostrzegłam to dopiero w trakcie - że Paschał (świeca od której Ojciec Chrzestny zapala gromnicę) jest w kaplicy, a ta zastawiona jest z każdej strony szopką (Boże Narodzenie). Można było przejść bez problemu przez prezbiterium, ale wcześniej ks zabronił. Na szczęście zdjęcie jest. Inne niż zawsze, ale chwilę złapałam - wisząc przez barierkę do prezbiterium :-) Teraz na bank będę sprawdzać najpierw czy nie schował mi się gdzieś Paschał. :-)